Tak to się mówi "zatęsknisz, gdy zabraknie". Niestety nie doceniamy tego, co mamy na co dzień. Nie doceniamy rzeczy ani ludzi. Ani czasu, który ktoś nam poświęca.
Tak wiem. Pędzimy. Nie ma czasu. Nie widzimy. A może nie chcemy zobaczyć? Ale nie w tym rzecz. Wcale nie musimy kogoś stracić, żeby za nim zatęsknić. Wystarczy, że przez tydzień nie będzie czasu siąść obok siebie i siebie pogłaskać. Spotykanie w autobusach czy na mieście to nie to samo.
Ja tak mam. Czuje ogromny niedosyt. Niby widuje rano w autobusie Lubego, ale to nie to. Mimo że z nim rozmawiam na chacie, ale to też nie to samo. Nic nie zastąpi czasu spędzonego razem. Nic! To najważniejsza rzecz, jaką mamy. Masz czas. Jeżeli go komuś poświęcimy, to staje się on bardzo cenny, szczególnie dla drugiej osoby. Tym bardziej, kiedy żyje się w biegu.
Po tygodniu takiego widywania w locie, na piątkowy wieczór czeka się z wielką niecierpliwością. Szykuje się obiad dla Kochanego. Ulubioną herbatę. Zakłada ładną sukienkę. Dba o błysk włosów. I niecierpliwie czeka w oknie, aby go w końcu zobaczyć.
I ta radość! Radość, gdy widzisz radosne oczy, a Twoje oczy cieszą się jeszcze bardziej. Radość, że mu smakuje. Radość, bo chce spędzić z Tobą czas, a Ty z nim. Bo ten wieczór jest Wasz. Bo telefony wyłączone - "poza zasięgiem". Tylko dla siebie. Cudowne uczucie.
Bo najważniejsze to znaleźć czas dla drugiej osoby. Aby przynajmniej jeden wieczór poświęcić tylko jej. Bez całej reszty świata. Bo ta druga osoba czeka. Czeka cały tydzień, kiedy będzie ważniejsza od pracy, ambicji i zmęczenia. A gdy nadchodzi ten dzień - auforia!
Codzienne życie
sobota, 10 maja 2014
niedziela, 13 kwietnia 2014
Stale w biegu
Z biegiem czasu życie każdego człowieka się zmienia. Jedni pracują, inni spełniają się w domu (o ile sytuacja finansowa na to pozwala), a jeszcze inni są wiecznymi studentami. Jednak jest jedna wspólna cecha...
Jednak żyje szybko. Sen, studia, testy, zlecenia, chłopak... Ale nie tylko ja żyje szybko. Wszyscy dookoła żyjemy pędem, który wywiera na nas życie. A nie zastanawialiście się czasem, jak to jest żyć normalnie? Bez pośpiechu? Ja ostatnio nad tym rozmyślałam. Jak to jest nigdzie się nie spieszyć, wstać rano, spokojnie zjeść śniadanie, nakarmić zwierzęta, napić się herbaty na dworze, pogłaskać kota, siąść na 3 godziny do pracy, po czym móc spokojnie ugotować obiad dla swojego Ukochanego?
Czas dzieciństwa to chyba cudowny czas patrząc z perspektywy pędu. Nigdzie nas życie nie ciągnie, po prostu odkrywamy świat i się cieszymy. Ciekawe... A potem wchodzimy coraz bardziej w dorosłość. Nauka, dodatkowe lekcje, korki, dodatkowa praca na zlecenie... Coraz bardziej zjada nas życie. Bo praca, bo rynek, bo konkurenci, bo trzeba walczyć o przetrwanie. I tak ze spokojnego życia dajemy się wciągnąć w wir.
Nie twierdze, że to źle. Chociaż ja czasami chce wrócić do takiego spokojnego życia. Bez pędu i stałego biegania.
We wszystkich serialach, filmach itp. zimowe wieczory wyglądają tak samo. Wraca się do domu, je obiad , rozmawia z rodzina albo siedzieć pod kocem ze szklanka ciepłej herbaty. Zadałam sobie kiedyś sobie pytanie w środku zimy: czy jak wracam to siedzę pod kocem i pije ciepłą herbatę? Nie! Niestety nie. Bo jem szybko obiad i zaraz biorę się za szereg czynności które czekają na mnie. Bo pędzę, pędzę z tym całym światem. Doświadczenia picia tej ciepłej herbaty, doznałam dopiero tej zimy. Kiedy przyszłam do mojego Lubego zmarznięta i ona posadził mnie pod kocem i przyniósł ciepły kubek. Ja się grzałam i patrzyłam jak pracuje. To bardzo miłe móc się chwile zatrzymać. Uspokoić swoje myśli i zobaczyć, co się dzieje dokoła. Usłyszeć jak woda przelewa się w grzejnikach. Tak wiem temat zimowy, a tu idzie lato.
Niektóre miejscowości tak jakby zatrzymały się w czasie. Ludzie nie pracują w firmach, korporacjach czy sklepach, tylko uprawiają rolę, hodują zwierzęta i wyrzekają się chemii i konserwantów ze sklepów. Śmieszne... ja też mieszkam na wsi, ale ta wieś już nie jest taka. Nie ma nikogo, kto żyje sam ze swojej ziemi (poza osobami, które mają jej bardzo dużo i mają plantacje zarobkowe). Już nie żyjemy rytmem ziemi. A szkoda. Może nie przepadam za pracami ogrodowymi, ale lubię czasami plewić czy zajmować się drzewami. Jednak wydaje mi się, że to wprowadza spokój w życiu. Natura tak na prawdę jest zbawienna dla nas. Siąść na zielonej trawie, przyjrzeć się otoczeniu, usłyszeć to czego nie słyszy się na co dzień. Dbać o rośliny, które odwdzięczając się dają nam plony.
Tak. Stale pędzimy. A warto zatrzymać się. Przemyśleć swoje życie. Uspokoić myśli. Poczuć delikatność włókien dywanu. Usłyszeć śpiew ptaków. Poczuć smak pomidora na kanapce. Tak to jest potrzebne. Każdemu. Czasami trzeba wyłączyć się z pędu i odetchnąć.
Jednak żyje szybko. Sen, studia, testy, zlecenia, chłopak... Ale nie tylko ja żyje szybko. Wszyscy dookoła żyjemy pędem, który wywiera na nas życie. A nie zastanawialiście się czasem, jak to jest żyć normalnie? Bez pośpiechu? Ja ostatnio nad tym rozmyślałam. Jak to jest nigdzie się nie spieszyć, wstać rano, spokojnie zjeść śniadanie, nakarmić zwierzęta, napić się herbaty na dworze, pogłaskać kota, siąść na 3 godziny do pracy, po czym móc spokojnie ugotować obiad dla swojego Ukochanego?
Czas dzieciństwa to chyba cudowny czas patrząc z perspektywy pędu. Nigdzie nas życie nie ciągnie, po prostu odkrywamy świat i się cieszymy. Ciekawe... A potem wchodzimy coraz bardziej w dorosłość. Nauka, dodatkowe lekcje, korki, dodatkowa praca na zlecenie... Coraz bardziej zjada nas życie. Bo praca, bo rynek, bo konkurenci, bo trzeba walczyć o przetrwanie. I tak ze spokojnego życia dajemy się wciągnąć w wir.
Nie twierdze, że to źle. Chociaż ja czasami chce wrócić do takiego spokojnego życia. Bez pędu i stałego biegania.
We wszystkich serialach, filmach itp. zimowe wieczory wyglądają tak samo. Wraca się do domu, je obiad , rozmawia z rodzina albo siedzieć pod kocem ze szklanka ciepłej herbaty. Zadałam sobie kiedyś sobie pytanie w środku zimy: czy jak wracam to siedzę pod kocem i pije ciepłą herbatę? Nie! Niestety nie. Bo jem szybko obiad i zaraz biorę się za szereg czynności które czekają na mnie. Bo pędzę, pędzę z tym całym światem. Doświadczenia picia tej ciepłej herbaty, doznałam dopiero tej zimy. Kiedy przyszłam do mojego Lubego zmarznięta i ona posadził mnie pod kocem i przyniósł ciepły kubek. Ja się grzałam i patrzyłam jak pracuje. To bardzo miłe móc się chwile zatrzymać. Uspokoić swoje myśli i zobaczyć, co się dzieje dokoła. Usłyszeć jak woda przelewa się w grzejnikach. Tak wiem temat zimowy, a tu idzie lato.
Niektóre miejscowości tak jakby zatrzymały się w czasie. Ludzie nie pracują w firmach, korporacjach czy sklepach, tylko uprawiają rolę, hodują zwierzęta i wyrzekają się chemii i konserwantów ze sklepów. Śmieszne... ja też mieszkam na wsi, ale ta wieś już nie jest taka. Nie ma nikogo, kto żyje sam ze swojej ziemi (poza osobami, które mają jej bardzo dużo i mają plantacje zarobkowe). Już nie żyjemy rytmem ziemi. A szkoda. Może nie przepadam za pracami ogrodowymi, ale lubię czasami plewić czy zajmować się drzewami. Jednak wydaje mi się, że to wprowadza spokój w życiu. Natura tak na prawdę jest zbawienna dla nas. Siąść na zielonej trawie, przyjrzeć się otoczeniu, usłyszeć to czego nie słyszy się na co dzień. Dbać o rośliny, które odwdzięczając się dają nam plony.
Tak. Stale pędzimy. A warto zatrzymać się. Przemyśleć swoje życie. Uspokoić myśli. Poczuć delikatność włókien dywanu. Usłyszeć śpiew ptaków. Poczuć smak pomidora na kanapce. Tak to jest potrzebne. Każdemu. Czasami trzeba wyłączyć się z pędu i odetchnąć.
Subskrybuj:
Posty (Atom)